Wszystkie opolskie szpitale podpisały kontrakty na 2009 rok

Dział: Opole

Negocjowano do ostatniej chwili, ale w końcu wszystkie placówki szpitalne na Opolszczyźnie podpisały kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia. Szpitale powiatowe na cały rok, natomiast placówki wojewódzkie, w uzgodnieniu z Urzędem Marszałkowskim, tylko na pół roku.

- Po sześciu miesiącach przyjrzymy się faktycznym kosztom medycznych procedur i zobaczymy - zapowiada Kazimierz Łukawiecki, dyrektor opolskiego oddziału wojewódzkiego Funduszu.

Dyrektorzy opolskich szpitali zgodnym chórem mówią, że nie są do końca zadowoleni z wynegocjowanych warunków, ale uznali, że interes pacjentów jest najważniejszy.

- Nie chcieliśmy wybierać takiego scenariusza, który realizuje się w województwach dolnośląskim i śląskim, gdzie może dojść do zamykania przychodni przyszpitalnych - tłumaczy Norbert Krajczy, dyrektor SP ZOZ-u w Nysie, który - jako senator Prawa i Sprawiedliwości - mógłby mieć polityczny interes w podgrzewaniu sporu z Funduszem i ministrem zdrowia z Platformy Obywatelskiej.

- My na Opolszczyźnie potrafimy się dogadywać - tłumaczy dyrektor Łukawiecki. - Prowadzimy rozmowy cały czas, wszystko sobie wyjaśniamy, jesteśmy partnerami a nie przeciwnikami. W tym roku sytuacja nie będzie zła. W 2008 miałem na leczenie szpitalne 496 milionów złotych, a w nadchodzącym roku przeznaczymy na nie 568 milionów. Pieniędzy będzie więcej.

Dyrektorzy szpitali zwracają jednak uwagę na to, że będą dzielone inaczej.

- Żeby dostać tyle samo, będziemy musieli wykonać więcej usług, przyjąć większą ilość pacjentów - przewiduje Marek Piskozub, szef Wojewódzkiego Centrum Medycznego, największego szpitala w województwie.- A to pociąga za sobą dodatkowe koszty. Liczymy cały czas na to, że centralna dyrekcja NFZ przyjrzy się wycenom procedur i je zmieni.

Opolscy pacjenci mogą spać spokojnie

Negocjacje szpitali z Narodowym Funduszem Zdrowia w Opolu przebiegały bardzo różnie. Najszybciej, bo już 3 listopada 2008 roku, kontrakt podpisał Zdzisław Juszczyk, dyrektor małego Szpitala św. Elżbiety w Białej.

- Podpisałem, bo byłem zadowolony z warunków - mówi nam Juszczyk. - W naszym przypadku procedury medyczne zostały wyszacowane prawidłowo, w grę wchodzi oddział wewnętrzny i kardiologia.

Cały problem w tym, że w przypadku dużych placówek z nowoczesnymi blokami operacyjnymi z wycenami procedur jest gorzej. To dlatego szpitale kliniczne w Polsce mocno walczyły o to, by stawka za tak zwany punkt skoczyła z 51 do nawet 60 złotych. Bezskutecznie, prezes Funduszu uznał, że trzeba się raczej skupić na wycenie procedur w ramach tak zwanego JGP (jednolitych grup pacjentów).

Ten system, wzorowany na stosowanym w Wielkiej Brytanii, działa w Polsce od lipca 2008 roku.

- Są dwie metody zwiększenia nakładów: podniesienie stawki za punkt albo zmiana wyceny procedury - przyznaje Kazimierz Łukawiecki, dyrektor NFZ w Opolu.

System JGP pozwala, zdaniem jego zwolenników, zaoszczędzić na zbędnych wydatkach, czyli na tzw. "rolowaniu pacjentów" poprzez poddawanie ich różnym kolejnym zabiegom i pobieranie pieniędzy za każdą usługę.

- Niestety, nie jest doskonały - ocenia Norbert Krajczy, dyrektor szpitala w Nysie. - Rządzący chcieli mieć szybki sukces, dlatego skopiowali brytyjskie rozwiązania z marszu. Nie wszystko dopracowano, bo tak zwany gruper, który przelicza procedury, popełnia błędy. Onkolodzy już wywalczyli sobie podniesienie stawek i potrzebujący chemioterapii mogą spać spokojnie. Wiadomo za to, że z powodu niedokładnych tłumaczeń terminów procedury urologiczne są bardzo mocno niedoszacowane. Będziemy o tym rozmawiać z szefem NFZ 6 stycznia na posiedzeniu senackiej komisji.

- Prawda jest taka, że w nowym roku działamy w sytuacji, gdy wielu bardzo ważnych informacji nie mamy, bo nie wiadomo, jak to wszystko będzie się bilansować - dodaje Marek Piskozub, dyrektor Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu.

Łukawiecki, szef opolskiego NFZ, jest jednak optymistą. Zakłada, że szpitale się zbilansują, liczy też na to, że uda mu się rozwinąć opolską okulistykę, bo - jak wylicza - w tej chwili około 4 miliony złotych z kasy NFZ w Opolu wypływa do szpitali poza regionem.

Krajczy, polityk opozycyjnego PiS, chwali gospodarność Łukawieckiego, ale mocno krytykuje brak kompleksowych rozwiązań na poziomie kraju.

- Wciąż nie mamy w Polsce sieci szpitali, nie mamy koszyka świadczeń gwarantowanych - mówi. - A wątpliwości co do wysokości kontraktów są argumentem przeciw komercjalizacji i prywatyzacji szpitali. Bo żaden menedżer, nawet najbardziej genialny, nie będzie w stanie dobrze zarządzać szpitalami, skoro mają one za mało pieniędzy.<www.naszemiasto.pl>


ostatnia zmiana: 2009-01-03
Komentarze
Polityka Prywatności