Ruszył projekt Dziecięca Politechnika Opolska
W sobotę Politechnika Opolska gościła…siedmiolatków. Mali studenci odebrali swoje indeksy i wysłuchali pierwszego wykładu. Ruszył projekt Dziecięca Politechnika Opolska.
- Kto jest dziś studentami? - zapytał rektor Jerzy Skubis podczas inauguracji nietypowego roku akademickiego.
- My! - odpowiedziały chórem dzieci licznie zgromadzone w auli Łącznik
Podczas wykładu mali studenci kręcili się, rozmawiali - wcale z tym się nie kryjąc, ziewali, gryźli indeksy, ale niektórzy słuchali z otwartą buzią.
- Te wykłady to również wyzwaniem dla profesorów - przyznała Teresa Zielińska, rzecznik prasowy PO. - Dziecko szybko się nudzi, trzeba tak prowadzić wykład, by przez 40 minut skupić jego uwagę.
Większość dzieci została namówiona do "rozpoczęcia studiów" przez swoich %07rodziców.
- Tato mnie namówił, żebym przyszedł zobaczyć, czy mi się podoba - opowiadał Maciej Pużak, lat 7. - Najbardziej lubię uczyć się języka angielskiego i rysować.
- Nie zdążyliśmy się zapisać, ale przyszliśmy posłuchać - mówił Damian Malczewski, tato Wiktorii. - Na wykłady córkę namówiłem. Trzeba dziecko rozwijać, może akurat coś ją zainteresuje i trafimy na nowy talent.
Taka też idea przyświecała organizatorom Dziecięcej Politechniki. - Chodzi o to, by rozbudzić zainteresowania, chęć do nauki - tłumaczyła Zielińska. - Pokazać, że nauka towarzyszy nam na co dzień. Pierwszy wykład na temat efektywnej przemiany energii w pracę wygłosił Włodzimierz Kotowski. Tłumaczył między innymi zawiłości wytwarzania energii.
- …żaden z nas w niczym się nie różni od silnika samochodowego - mówił. - Jak jesteśmy mali, to pijemy mleko, to jest takie paliwo dla naszego żołądka jak benzyna dla silnika…
Ośmioletnia Patrycja Piotrowska z przejęciem zapewniała, że nie opuści żadnego wykładu. - Bardzo lubię się uczyć - mówiła podekscytowana. - Jak tylko moja babcia mi powiedziała, że są studia dla dzieci, to bardzo się ucieszyłam! Moja mama też studiowała i bardzo jej się podobało.
Mali studenci od razu reagowali na słowa profesora. Gdy ten mówił o nagrzewaniu się zmarzniętych rączek przez ich pocieranie - zaraz rozległ się w sali specyficzny dźwięk tarcia rąk. Wszystkie dzieci przez dobre pięć minut intensywnie sprawdzały efekty, o których mówił wykładowca. Zaplanowano pięć wykładów, które będą odbywać się raz w miesiącu: "Kapitalne pieniądze!", "Roboty wyruszają w świat", "Matematyka jest piękna", "Szkoła pleców. Co zrobić by kręgosłup nie bolał?". Potrwają one do marca. Zainteresowanie Dziecięcą Politechniką było tak duże, że organizatorzy zapowiadają kolejną rekrutację w grudniu - zajęcia ruszą w lutym 2009.
źródło: naszemiasto.pl
ostatnia zmiana: 2016-09-02