Opolski Instytut Konfucjusza najlepszy w kraju
Według Chińczyków nasz instytut najlepiej rozwija się ze wszystkich polskich placówek - ocenili Chińczycy. - Mimo że działamy dopiero od roku, wyprzedziliśmy Kraków, Wrocław i Poznań - mówi prof. Marek Tukiendorf, prorektor ds. nauki PO.
O tym, że opolski instytut jest najlepszy, dowiedzieliśmy się podczas naszej wizyty w Pekinie. Władze tamtejszej politechniki oceniły nas jako najprężniej się rozwijający i najbardziej aktywny ośrodek. Ciekawe jest to, że wyprzedziliśmy wszystkie placówki w kraju, mimo że działają dwa razy dłużej niż my - mówi prof. Marek Tukiendorf.
Oceniając Instytut Konfucjusza w Opolu, doceniono przede wszystkim jego wkład w rozwój współpracy ekonomicznej, biznesu i krzewienie kultury chińskiej.
- Nie mieliśmy ławo, bo instytuty przy Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie czy przy Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu prowadzą sinologię, dlatego łatwiej im się promować, zachęcić studentów do poznawania języka czy kultury - mówi prof. Tukiendorf.
Sukces opolskiej placówki zagwarantował jej nie tylko kolejny dyplom, ale więcej pieniędzy w budżecie.
- Dotychczas funkcjonowanie instytutu w połowie pokrywała strona chińska, a w połowie strona polska. Teraz wkład strony chińskiej zostanie podwojony. W konsekwencji będziemy mieli 60 proc. pieniędzy więcej niż dotychczas - mówi prof. Tukiendorf.
Uczelnia nie chce zdradzić dokładnej kwoty, ale wiadomo, że chodzi o dziesiątki tysięcy dolarów.
Jak instytut zamierza je wykorzystać? - Pomysłów jest kilka. Na początek chcemy jeszcze bardziej zarazić opolan kulturą chińską. Nie każdy musi przecież mówić po chińsku, zwłaszcza że to dość trudna sztuka - zaznacza prof. Tukiendorf.
Instytut ma współpracować z ośrodkami kulturalnymi Opolszczyzny.
- Będzie więcej wystaw, wykładów, warsztatów, np. kaligrafii, pokazów filmów - mówi Maria Kania, dyrektor Instytutu Konfucjusza.
Oczkiem w głowie uczelni jest stworzenie platformy współpracy polsko-chińskiej.
- To bardzo modne słowo i brzmi dość tajemniczo. W praktyce chodzi o to, żeby dla opolan organizować zajęcia z chińskiej kaligrafii, tai chi. Będą prowadzone przez naszych przyjaciół z Chin. Myślimy też o tym, żeby prowadzić w Opolu kursy z chińskiej medycyny naturalnej. Z tym wiąże się jednak pewien problem, bo większość z tych medyków nie mówi po angielsku - mówi prof. Tukiendorf.
Platforma ma także funkcjonować w internecie.
- Planujemy coś w rodzaju forum, na którym można będzie się wymieniać doświadczeniami i poradami, np. jak się przygotować do wyjazdu do Chin, najlepiej uczyć się języka czy poprawnie przyrządzić sushi - mówi Maria Kania.
IK chce także na przełomie października i listopada zorganizować trzytygodniowy festiwal lampionów.
- Autentyczne lampiony przyjadą z Chin. To będzie wielkie widowisko, bo każdy w nich ma po 9 metrów wysokości - mów prof. Tukiendorf.
Za dodatkowe pieniądze instytut zamierza także wysyłać kolejnych uczniów i nauczycieli do Chin.
- Delegacja do Pekinu jedzie latem. Będzie się składała z czterech nauczycieli oraz 10 studentów - mówi prof. Tukiendorf. Zadaniem IK jest również szukanie w Chinach inwestorów.
- Musimy się otwierać na Wschód, a Chiny to ogromna potęga gospodarcza, która jako jedna z pierwszych znalazła sposób na kryzys. Dobrze jest mieć tam partnerów - mówi Józef Sebesta, marszałek województwa.
- Poza tym poznawanie tej najstarszej cywilizacji to wielka przygoda. Już raz byłem w Chinach, ale to tylko wznieciło moją pasję - mówi Miron Błocki, student PO.
Źródło: nto.pl
ostatnia zmiana: 2009-06-10